Wracam na bloga z kolekcją do której napisania recenzji zabierałem się od samego pokazu, czyli od września, lecz najpierw miałem inne tematy do opisania na blogu i jakoś pokaz Saint Laurent mi umkną, a potem co mogliście sami zobaczyć zrobiłem dłuższą przerwę w blogowaniu, po prostu miałem chwilowy zanik weny do pisania i przez te dwa miesiące praktycznie nie interesowałem się tym co działo się w świecie mody, więc mam lekkie zaległości, ale wszystko da się nadrobić.
Może zacznijmy od tego że miano dyrektora kreatywnego francuskiej marki przejął Anthony Vaccarello, co prawda bardzo lubiłem Saint Laurent pod wodzą Hediego Slimane'sa, mogę powiedzieć że wtedy to była jedna z moich ulubionych marek, lubiłem jego zapożyczenia z kultury dzikiego zachodu, czy subkultury grungowej, to własnie on zrobił duże zmiany we francuskiej marce i wiele zapowiada że Saint Laurent znów będzie się zmieniał. Chociażby patrząc na powrót słynnego loga marki, Hedie lubił modę mniej afiszującą się metkami, co było widać na torbach które zostały wypuszczone podczas jego pracy w Saint Laurent, co prawda były nadal produkowane klasyki z widocznym"YSL" do którego własnie powraca Anthony pod postacią broszek, czy, uwaga, obcasów w kształcie kultowego loga, podoba mi się sam zamysł, jednak jest to tak na wskroś nowobogackie, że wstyd takie coś byłoby założyć.
W kolekcji dominuje klasyczna i uwielbiana przez ludzi z branży czerń, której towarzyszą: złoto, jeans, pięknie współgrający z całą kolekcją, czy materiały niczym perskie dywany.
Cała kolekcja jest bardzo kobieca, seksowna i odważna tak jak cała twórczość Anthoniego, co prawda jego własna marka, jest o stopień wyżej w umiejętności pokazywania ciała w seksowny sposób, co jest dosyć zrozumiałe, bo tam projektant może wyrazić się totalnie według własnego uznania, a tu musi się trzymać, mniej czy bardziej, DNA marki w której obecnie pracuje, jednak wyszło mu to dobrze i mamy tu mieszankę obu stylistyk. '
Główne tendencje wykorzystane przez projektanta, to oczywiście: asymetria, z której Anthony jest sławny, jednak w tej kolekcji nie jest jej tak dużo jak zazwyczaj,odkrywania ciała, w mniejszym, czy większym stopniu, logomania, o której zdążyłem już trochę napomknąć, czy wykorzystywanie bogatych materiałów w połączeniu ze skórą, koronkami i jeansem, który tak idealnie pasuje do stylistyki obecnej w tej kolekcji, że dawno nie widziałem tak umiejętnie wykorzystanego i tak pięknego jeansu. Co prawda spodnie z denimu są piaskowane, a myślę że większość z nas wie że ludzie którzy to robią są narażeni na bardzo poważne schorzenia układu oddechowego, które często skutkują śmiercią, jednak chcę wierzyć w to że takie marki jak Saint Laurent wytwarzają swoje ubrania w humanitarny sposób.
Wypadałoby również coś powiedzieć o modelkach, które szły w pokazie, mamy tu naprawdę wiele pięknych modelek w tym naszą polską Anję Rubik, która przyjaźni się z nowym dyrektorem kreatywnym marki i jak wiadomo od dawna jest jego muzą, jednak moją faworytką jest ciemnoskóra modelka z króciutkimi blond włosami, no cóż mogę powiedzieć, przyćmiła nawet Anję.
Nadszedł najwyższy czas, aby podać wam kilku moich faworytów z tej kolekcji, a są nimi: zestaw w którym szła Anja Rubik, czyli skórzana mini spódnica zaczynająca się pod samym biustem, zestawiona z przezroczystą bluzką z ponaszywanymi cekinami i asymetrycznymi bufkami, króciutka kurtka w stylu wojskowych kurtek Napoleona wykonana z materiału wyglądającego jak perski dywan, skórzana mini sukienka z odkrytą jedną piersią, która została zaklejona cekinowym sercem, sukienka wyglądająca jak marynarka jednak z jednaj strony zamiast marynarki ma jedynie pasmo przezroczystego materiału zasłaniające pierś, coś pięknego, chętnie zobaczyłbym to na czerwonym dywanie, mamy również masę różnego rodzaju garniturów, które łączy czerń i to że wszystkie są piękne, za równo te przyległe, jak i te bardziej w męskim stylu, no i na koniec muszę wyróżnić oczywiście jeansowe spodnie, które są zwyczajne, jednak mają w sobie coś niezwykłego, bardzo chętnie zagościłbym takie w swojej szafie.
Długo się zastanawiałem nad tą kolekcją, przez pierwszy okres czułem bardzo mieszane uczucia, zarówno kolekcja trafiała w moje poczucie estetyki, jednak cały czas czułem że Hedie zrobiłby to lepiej, jednak po jakimś czasie już przeszedł mi smutek, że jeden z moich ulubionych projektantów odszedł z tej marki i dlatego ciesze się że od razu nie napisałem o tej kolekcji tylko poczekałem jakiś czas i po tym jak emocje opadły mogłem docenić całkowicie tę kolekcję, tak jak na to zasłużyła.
Strona
Komentarze
Prześlij komentarz