Podczas oglądania części pokazów z trwającego Haute Couture Week w Paryżu, trzeba zadać sobie pytanie czy ta dziedzina nadal ma w sobie tak bogatą filozofię, jest tak ekstrawagancka i tak ekstremalnie niedostępna, szacuje się że na prawdziwe " wysokie krawiectwo" stać jedynie 200 kobiet na świecie i nie są to w żadnym razie celebrytki jak te zaproszone na pokaz Maisona, czy też blogerki, kobiety które na to stać pochodzą z królewskich rodów, są żonami oligarchów, albo szejków, ale na pewno nie są to te panie które się zjawiają na tych pokazach. Rozumiem zapraszanie dziennikarzy, osoby które piszą o modzie, np. Natalię Hołownię zaproszoną na te wydarzenie, ale czy nie lepszym wyborem zamiast Maffashion byłby dajmy na to Tobiasz Kujawa, ale jak wiemy on nie będzie miał tyle wpisów na Pudelku co Maffashion, czy Doda. Wracając do pytania czy to co prezentują projektanci obecnie w Paryżu to nadal jest Haute Couture, czy pret-a-porter które szwaczka zszyła ręcznie, jak się ma sukienka Maisona Anoufa o tragicznym kroju, gdzie "gorset" opada niżej niż talia ( takie właśnie teraz jest "wysokie krawiectwo") do sukni dajmy na to Giambattista Valli'ego gdzie są wykorzystane do jednego dzieła setki metrów materiału najwyższej klasy, a na wykonanie jednej sztuki potrzeba nie raz ponad dwa tygodnie pracy, dobrym przykładem jest również Viktor & Rolf którzy ubrania zmieniają w prawdziwe dzieła sztuki, tworzą z nich konstrukcje artystyczne, wiele osób pyta czy to nadal jest moda, jednak czy w tak pięknej dziedzinie jak Haute Couture nie chodzi o pokazanie ubrań jako sztuki, a projektanta jako artysty?
Więc jak już ustaliłem kolekcja Maisona Anoufy w żadnym wypadku nie jest godna nadanie jej rangi Haute Couture, ale czy ta kolekcja jako pret-a-porter by się obroniła? Również nie, wszystkie czynniki składowe są straszne, zaczynając od tego że jest to przeokropnie wtórne, a podobne róże z cyrkonii możecie znaleźć w szafie swojej babci, przez straszną konstrukcję ubrań, krzywe, czy opadające gorsety, tragiczne wycięcia które nawet z modelki zrobiły bezkształtny twór, ograne do granic możliwości tworzenie "trenu" w spódniczce mini, bezkształtne naramienniki rodem ze średniowiecza, czy krzywe wycięcia po wewnętrznej stronie rąk. Jedyny ciekawy element kolekcji to czarny garnitur z wysadzanym nitami wzorem przypominającymi diamenty. Porażką również okazała się stylizacja i wizaż, co widać po samych modelkach które wyglądają jakby miały iść na ścięcie, niektóre wręcz z dumą niczym Maria Antonina, lecz nawet to nie ratuje tej kolekcji. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć że marka Maison Anoufa ma swoją siedzibę w Warszawie i te "haute couture" jest szyte w Polsce, czujecie z tego dumę bo ja raczej nie.
Komentarze
Prześlij komentarz