Łukasz Zarzyczny- Właściciel butiku SVOI w domu handlowym Mysia 3, w którym gromadzi ciekawych polskich projektantów i promuje ich twórczość.
Ostatnio zostałeś samodzielnym właścicielem butiku w Mysiej, co skłoniło Cię do tak postępowego kroku?
Zostałem samodzielnym właścicielem nowego projektu na Mysiej 3 o nazwie SVOI. Wcześniej prowadziłem Młodą Polskę, ale razem z partnerami biznesowymi stwierdziliśmy, że lepiej będzie, jeżeli to ja wprowadzę autorskie zmiany i nowe pomysły. Lubię mieć swobodę decyzji i podejmować je samodzielnie – po konsultacji z moim zespołem. Już od samego początku miałem gdzieś w głowie taką myśl, że prędzej czy później tak to się skończy, a w sumie zacznie.
Czy możemy się spodziewać jakichś diametralnych zmian, jeśli tak to jakich?
Dla mnie to duże zmiany. Przez rok pracy w Młodej Polsce nawiązałem współpracę ze wspaniałymi ludźmi i stworzyłem dużo autorskich projektów, dlatego dalej będę kontynuował swoją politykę. Oczywiście było wiele rzeczy, za które nie byłem odpowiedzialny, bo po prostu nie były moim zadaniem – teraz wszystko się zmieniło. Jeżeli chodzi o klientów, to mogą spodziewać się nowych projektantów i dwóch stref w sklepie: BASIC, czyli ubrań do 500 zł takich projektantów jak Pola Rudnicki, Olga Jahr, Szpila, Bola czy Jacob Birge i PREMIUM 500+, w której znajdą się projekty NahNu by Katarzyna Skorek, Ewa Łukawska czy wspomniany już Jacob Birge. Zostawiłem też wieszak z projektami dla panów – tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. Mimo wielu zmian, w moim zespole pozostawiłem Roma Kołodziejczyk i Maksa Szczepańskiego. To ludzie, którzy rozumieją moje pomysły i są świadomi tego, jaka praca nas czeka.
Dlaczego jeszcze wraz ze swoją wspólniczką postawiliście na polską modę autorską, jak wybieraliście projektantów z którymi chcieliście współpracować?
To było około dwa lata temu. Pracując dla holenderskiej marki GSTAR, właśnie na Mysiej 3, zakochałem się w tym miejscu do tego stopnia, że zacząłem utożsamiać się ze wszystkim, co mnie otacza. W jednym z moich projektów –„ECO NIGHT” – w którym zaprezentowana została kolekcja GSTAR „Raw For The Oceans”, pokazałem również kolekcję polskiej projektantki – Aleksandry Bąkowskiej. Wtedy zauważyłem, że brakuje polskiej mody na Mysiej, miejsca, które ma zajmować się polską modą i polskimi markami. Dlatego bez chwili zastanowienia rozpocząłem realizację nowego projektu. Wymyśliłem nazwę, zaproponowałem moim znajomym projektantom współpracę, a oni, znając moje możliwości i tryb działania, zdecydowali się. To był impuls. To on najczęściej jest prowokatorem sukcesu.
Czy teraz sposób wybierania marek się zmienił, jestem pewny ze dostajecie mnóstwo propozycji od młodych projektantów, jak je selekcjonujecie?
Przez ostatni rok nabrałem dużo pokory, ale znam też swoją wartość, dlatego staram się wypośrodkować moje oczekiwania. Z jednej strony, jako jedyny w Polsce, sprzedaję ubrania Arkadiusa – pierwszego docenionego na świecie projektanta – z drugiej zaś strony dostrzegam ogromny potencjał w projektantach, którzy zaczynają. Sam kiedyś zaczynałem, wiem jak to jest kiedy nikt nie chce dać Ci szansy, bo w oczach wyjadaczy jesteś jeszcze dzieckiem. Ja zacząłem bardzo wcześnie – w wieku 17 lat zacząłem organizować swoje autorskie projekty, dlatego z wielkim sentymentem podchodzę do młodych projektantów. Myślę, że największą trudnością jest jednoczesne prezentowanie tych, którzy zaczynają i tych, którzy na rynku są już od lat. To grząski grunt, bo każdy z nich jest artystą.
Nieodłączną już częścią Mysiej 3 są imprezy odbywające się na ostatnim piętrze budynku,skąd pomysł aby właśnie tak zagospodarować tę przestrzeń i organizować tam między innymi pokazy?
Mysia 3 miała z założenia być miejscem, w którym, paradoksalnie, kultura, sztuka i moda kwitnie – na przekór poprzednim latom. To pewnie dlatego trzecie piętro zostało zagospodarowane do użytku osób trzecich. Dla mnie to idealne połączenie. W jednym miejscu posiadam swój butik, a piętro wyżej robię pokazy. Czego chcieć więcej?
Jaka impreza była według Ciebie najciekawszą spośród organizowanych na Mysiej, wspominasz którąś szczególnie?
Zabrzmi banalnie, ale naprawdę każdą uważam za udaną. Nie mówię tu tylko o swoich eventach. Z wielką radością przychodzę na projekty innych najemców bądź firm zewnętrznych. W zasadzie dla mnie bardzo istotny był pierwszy pokaz „ECO NIGHT”, bo wtedy udowodniłem, na co mnie stać i jaki tryb pracy przyjmuję. Pamiętam, że wtedy bardzo ograniczały mnie środki. Miałem mniej niż 5 tysięcy na zrobienie dwóch pokazów. Brakowało mi około 50 tysięcy, ale znalazłem wiele ciekawych rozwiązań, które pozwoliły mi zrealizować cel. Pamiętam, że ciąłem koszty wszędzie, gdzie się dało. Sam zajmowałem się ustawianiem świateł, aranżacją pokazu – co akurat jest moją profesją – dystrybucją zaproszeń, przeprowadzeniem castingów etc. To był bardzo udany miesiąc i myślę, że to ten pokaz był dla mnie przełomowym. Zebrałem po nim bardzo dużo ciepłych komentarzy.
W budynku który jest teraz wypełniony modą kiedyś mieścił się urząd cenzury, do czego często nawiązujecie, co łączy modę z cenzurą? Czy uważasz projektantów za artystów którym się nie da zamknąć ust?
Kiedyś mówiło się, że coś „przeszło przez Mysią”. Trzeba pamiętać, że to właśnie tu cenzurowano nie tylko teksty do książek czy gazet, ale również teksty piosenek i spektakli teatralnych. Teraz w tym miejscu każdy aspekt, o którym wspomniałeś, kwitnie na nowo. Dziś w sposób szczególny artyści uzależnieni są od konsumentów – moda, sztuka i architektura muszą być dla ludzi, a jednocześnie zawierać coś, co jest pewnego rodzaju wizytówką artysty. Myślę, że tu, na Mysiej, każdy z nas jest artystą, a każda przestrzeń zaprasza do swojego wyjątkowego świata. A poza biznesem wszyscy jesteśmy małą rodziną, która się wspiera. Poza tym dziś na szczęście nikt i nic, jak na razie, nie zamyka nam ust. Jedyne, co nas ogranicza, to czas i my sami.
Jesteś na co dzień w pracy otoczony modą, meblami, czy sztuką, czy to nie zmniejsza Twojej pasji do tych dziedzin w życiu prywatnym?
To prawda, ale jestem też otoczony wspaniałymi, kreatywnymi ludźmi, którzy często mnie inspirują lub są moimi nauczycielami. Wiele uczę się od ludzi, którzy mnie otaczają. Mam kilka swoich autorytetów, dwie z takich postaci znajdują się właśnie na Mysiej 3, dlatego każdy dzień jest dla mnie możliwością rozwijania swojej pasji, kreowania swojego świata i zarabiania pieniędzy na rzeczach, które kocham. Nie ma nic bardziej inspirującego.
Mysia stałe się rozwija, jaki będzie wasz następny krok?
Mysia 3 rozwija się z dnia na dzień. Dziś mamy swoją restaurację Deli 3, wyjątkowe sklepy, dla których Mysia jest często jedyną lokalizacją w Polsce – Muji, NAP, Orska, COS. To przestrzeń dla ludzi kochających sztukę, piękne drobiazgi, modę czy wnętrza, ale myślę, że warto zadać to pytanie członkom zarządu Mysiej 3 – Joannie Kulczyńskiej i Adamowi Okrasce. Znając ich, mają przygotowany cały marsz, nie tylko krok.
I na koniec jak oceniasz kondycję polskiej mody i zainteresowanie nią klientów?
Pamiętam, jak kilka lat temu odpowiadałem na to pytanie jednej z gazet. Powiedziałem wtedy, że polska moda dopiero raczkuje. Dziś możemy pochwalić się wieloma osiągnięciami na świecie. Wiele gwiazd z całego świata nosi projekty od polskich projektantów. Może nie są to jeszcze ścianki w Cannes czy Hollywood, ale miło zobaczyć jak znane osobistości noszą polskie marki w życiu codziennym. Poza tym, zainteresowanie polską modą zależne jest od miasta, w którym się znajdujemy. Czytelnik naszego wywiadu z Torunia, Gdańska czy nawet Krakowa, puknie się w głowę, kiedy stwierdzę, że polskie ulice wyglądają czasami o niebo lepiej, niż te w Anglii. Ale ja, mówiąc Polska, myślę Warszawa i to jest duży problem, z którym będziemy spotykać się jeszcze przez dobre kilkanaście lat. Jedynie w stolicy rozumie się takie pojęcie jak „moda”. W innych miastach ludzie, mimo swoich wielkich chęci, nie są jeszcze w stanie w to wejść.
Ostatnio zostałeś samodzielnym właścicielem butiku w Mysiej, co skłoniło Cię do tak postępowego kroku?
Zostałem samodzielnym właścicielem nowego projektu na Mysiej 3 o nazwie SVOI. Wcześniej prowadziłem Młodą Polskę, ale razem z partnerami biznesowymi stwierdziliśmy, że lepiej będzie, jeżeli to ja wprowadzę autorskie zmiany i nowe pomysły. Lubię mieć swobodę decyzji i podejmować je samodzielnie – po konsultacji z moim zespołem. Już od samego początku miałem gdzieś w głowie taką myśl, że prędzej czy później tak to się skończy, a w sumie zacznie.
Czy możemy się spodziewać jakichś diametralnych zmian, jeśli tak to jakich?
Dla mnie to duże zmiany. Przez rok pracy w Młodej Polsce nawiązałem współpracę ze wspaniałymi ludźmi i stworzyłem dużo autorskich projektów, dlatego dalej będę kontynuował swoją politykę. Oczywiście było wiele rzeczy, za które nie byłem odpowiedzialny, bo po prostu nie były moim zadaniem – teraz wszystko się zmieniło. Jeżeli chodzi o klientów, to mogą spodziewać się nowych projektantów i dwóch stref w sklepie: BASIC, czyli ubrań do 500 zł takich projektantów jak Pola Rudnicki, Olga Jahr, Szpila, Bola czy Jacob Birge i PREMIUM 500+, w której znajdą się projekty NahNu by Katarzyna Skorek, Ewa Łukawska czy wspomniany już Jacob Birge. Zostawiłem też wieszak z projektami dla panów – tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. Mimo wielu zmian, w moim zespole pozostawiłem Roma Kołodziejczyk i Maksa Szczepańskiego. To ludzie, którzy rozumieją moje pomysły i są świadomi tego, jaka praca nas czeka.
Dlaczego jeszcze wraz ze swoją wspólniczką postawiliście na polską modę autorską, jak wybieraliście projektantów z którymi chcieliście współpracować?
To było około dwa lata temu. Pracując dla holenderskiej marki GSTAR, właśnie na Mysiej 3, zakochałem się w tym miejscu do tego stopnia, że zacząłem utożsamiać się ze wszystkim, co mnie otacza. W jednym z moich projektów –„ECO NIGHT” – w którym zaprezentowana została kolekcja GSTAR „Raw For The Oceans”, pokazałem również kolekcję polskiej projektantki – Aleksandry Bąkowskiej. Wtedy zauważyłem, że brakuje polskiej mody na Mysiej, miejsca, które ma zajmować się polską modą i polskimi markami. Dlatego bez chwili zastanowienia rozpocząłem realizację nowego projektu. Wymyśliłem nazwę, zaproponowałem moim znajomym projektantom współpracę, a oni, znając moje możliwości i tryb działania, zdecydowali się. To był impuls. To on najczęściej jest prowokatorem sukcesu.
Czy teraz sposób wybierania marek się zmienił, jestem pewny ze dostajecie mnóstwo propozycji od młodych projektantów, jak je selekcjonujecie?
Przez ostatni rok nabrałem dużo pokory, ale znam też swoją wartość, dlatego staram się wypośrodkować moje oczekiwania. Z jednej strony, jako jedyny w Polsce, sprzedaję ubrania Arkadiusa – pierwszego docenionego na świecie projektanta – z drugiej zaś strony dostrzegam ogromny potencjał w projektantach, którzy zaczynają. Sam kiedyś zaczynałem, wiem jak to jest kiedy nikt nie chce dać Ci szansy, bo w oczach wyjadaczy jesteś jeszcze dzieckiem. Ja zacząłem bardzo wcześnie – w wieku 17 lat zacząłem organizować swoje autorskie projekty, dlatego z wielkim sentymentem podchodzę do młodych projektantów. Myślę, że największą trudnością jest jednoczesne prezentowanie tych, którzy zaczynają i tych, którzy na rynku są już od lat. To grząski grunt, bo każdy z nich jest artystą.
Nieodłączną już częścią Mysiej 3 są imprezy odbywające się na ostatnim piętrze budynku,skąd pomysł aby właśnie tak zagospodarować tę przestrzeń i organizować tam między innymi pokazy?
Mysia 3 miała z założenia być miejscem, w którym, paradoksalnie, kultura, sztuka i moda kwitnie – na przekór poprzednim latom. To pewnie dlatego trzecie piętro zostało zagospodarowane do użytku osób trzecich. Dla mnie to idealne połączenie. W jednym miejscu posiadam swój butik, a piętro wyżej robię pokazy. Czego chcieć więcej?
Jaka impreza była według Ciebie najciekawszą spośród organizowanych na Mysiej, wspominasz którąś szczególnie?
Zabrzmi banalnie, ale naprawdę każdą uważam za udaną. Nie mówię tu tylko o swoich eventach. Z wielką radością przychodzę na projekty innych najemców bądź firm zewnętrznych. W zasadzie dla mnie bardzo istotny był pierwszy pokaz „ECO NIGHT”, bo wtedy udowodniłem, na co mnie stać i jaki tryb pracy przyjmuję. Pamiętam, że wtedy bardzo ograniczały mnie środki. Miałem mniej niż 5 tysięcy na zrobienie dwóch pokazów. Brakowało mi około 50 tysięcy, ale znalazłem wiele ciekawych rozwiązań, które pozwoliły mi zrealizować cel. Pamiętam, że ciąłem koszty wszędzie, gdzie się dało. Sam zajmowałem się ustawianiem świateł, aranżacją pokazu – co akurat jest moją profesją – dystrybucją zaproszeń, przeprowadzeniem castingów etc. To był bardzo udany miesiąc i myślę, że to ten pokaz był dla mnie przełomowym. Zebrałem po nim bardzo dużo ciepłych komentarzy.
W budynku który jest teraz wypełniony modą kiedyś mieścił się urząd cenzury, do czego często nawiązujecie, co łączy modę z cenzurą? Czy uważasz projektantów za artystów którym się nie da zamknąć ust?
Kiedyś mówiło się, że coś „przeszło przez Mysią”. Trzeba pamiętać, że to właśnie tu cenzurowano nie tylko teksty do książek czy gazet, ale również teksty piosenek i spektakli teatralnych. Teraz w tym miejscu każdy aspekt, o którym wspomniałeś, kwitnie na nowo. Dziś w sposób szczególny artyści uzależnieni są od konsumentów – moda, sztuka i architektura muszą być dla ludzi, a jednocześnie zawierać coś, co jest pewnego rodzaju wizytówką artysty. Myślę, że tu, na Mysiej, każdy z nas jest artystą, a każda przestrzeń zaprasza do swojego wyjątkowego świata. A poza biznesem wszyscy jesteśmy małą rodziną, która się wspiera. Poza tym dziś na szczęście nikt i nic, jak na razie, nie zamyka nam ust. Jedyne, co nas ogranicza, to czas i my sami.
Jesteś na co dzień w pracy otoczony modą, meblami, czy sztuką, czy to nie zmniejsza Twojej pasji do tych dziedzin w życiu prywatnym?
To prawda, ale jestem też otoczony wspaniałymi, kreatywnymi ludźmi, którzy często mnie inspirują lub są moimi nauczycielami. Wiele uczę się od ludzi, którzy mnie otaczają. Mam kilka swoich autorytetów, dwie z takich postaci znajdują się właśnie na Mysiej 3, dlatego każdy dzień jest dla mnie możliwością rozwijania swojej pasji, kreowania swojego świata i zarabiania pieniędzy na rzeczach, które kocham. Nie ma nic bardziej inspirującego.
Mysia stałe się rozwija, jaki będzie wasz następny krok?
Mysia 3 rozwija się z dnia na dzień. Dziś mamy swoją restaurację Deli 3, wyjątkowe sklepy, dla których Mysia jest często jedyną lokalizacją w Polsce – Muji, NAP, Orska, COS. To przestrzeń dla ludzi kochających sztukę, piękne drobiazgi, modę czy wnętrza, ale myślę, że warto zadać to pytanie członkom zarządu Mysiej 3 – Joannie Kulczyńskiej i Adamowi Okrasce. Znając ich, mają przygotowany cały marsz, nie tylko krok.
I na koniec jak oceniasz kondycję polskiej mody i zainteresowanie nią klientów?
Pamiętam, jak kilka lat temu odpowiadałem na to pytanie jednej z gazet. Powiedziałem wtedy, że polska moda dopiero raczkuje. Dziś możemy pochwalić się wieloma osiągnięciami na świecie. Wiele gwiazd z całego świata nosi projekty od polskich projektantów. Może nie są to jeszcze ścianki w Cannes czy Hollywood, ale miło zobaczyć jak znane osobistości noszą polskie marki w życiu codziennym. Poza tym, zainteresowanie polską modą zależne jest od miasta, w którym się znajdujemy. Czytelnik naszego wywiadu z Torunia, Gdańska czy nawet Krakowa, puknie się w głowę, kiedy stwierdzę, że polskie ulice wyglądają czasami o niebo lepiej, niż te w Anglii. Ale ja, mówiąc Polska, myślę Warszawa i to jest duży problem, z którym będziemy spotykać się jeszcze przez dobre kilkanaście lat. Jedynie w stolicy rozumie się takie pojęcie jak „moda”. W innych miastach ludzie, mimo swoich wielkich chęci, nie są jeszcze w stanie w to wejść.
Komentarze
Prześlij komentarz