Przejdź do głównej zawartości

FLOW the Label - Jesień-zima 2016/2017


Zapewne przyzwyczailiście się do tego że zazwyczaj piszę o polskich projektantach z drobnymi wyjątkami, które co prawda potwierdzają regułę, jednak chcę częściej pisać o zagranicznych projektantach żeby pokazać wam że na świecie istnieje wielu ciekawych projektantów nie tylko kilka domów mody z kilkudziesięcioletnim stażem, jako pierwszą chcę wam pokazać nową kolekcję Flow the Label, założoną przez siostry Veronikę i Viktoriię, są Ukrainkami więc prawdę mówiąc za bardzo się nie oddaliłem od mody polskiej, a poza tym jestem ogromnym fanem projektantów z byłego bloku komunistycznego, zwłaszcza ukraińskich i rosyjskich, którzy często czerpią inspirację z mody komunistycznej, PRL'owej i unowocześniają ją do panujących gustów i tendencji tak też stało się w jesienno-zimowej kolekcji ukraińsko-belgijskiej marki, projektantki wykorzystały staromodne tkaniny i wzory które wzbogaciły o nowoczesne akcesoria, czy kroje, które jednak i tak sprawiają wrażenie jakbyśmy oglądali ubrania rodem z PRL'u. W kolekcji została wykorzystana bardzo stonowana kolorystyka, która również nawiązuje do mody komunistycznej, dominują tu takie kolory jak szarości, brązy, beże, biele, czy też tak bardzo znienawidzony przeze mnie wzór w romby, który do tego również jest stworzony z tak nudnych kolorów, jednak mogę powiedzieć że duet projektantek stworzył ciekawe ubrania z tej tkaniny bo niestety nie mogę powiedzieć że ubrania we wzór rombów może być ładne. Szczególną uwagę oprócz rombowych wzorów przyciąga materiał z nadrukowanymi szkicami krajobrazów na materiale w kolorze zbliżonym do starego pergaminu. W kolekcji jest też dosyć duży wybór materiałów są tam między innymi: lekkie bawełny, wełny, futra, gruby sztruks, czy zamsz.
W kolekcji możemy znaleźć cały "skarbiec" krojów i fasonów, mamy tam top z hiszpańskim dekoltem z którego wychodzą "stanikowe" ramiączka, garniturowe dzwony o wysokim stanie z rozcięciami na nogawkach, staromodne płaszcze z niewykończonymi brzegami, sukienkę również z hiszpańskim dekoltem o podwójnej spódnicy, futra czy też etole futrzane, spódnice z głębokim rozporkiem z naszywkami, kamizelki w komplecie z taliowanymi marynarkami, kombinezony z szalowym golfem, szalenie ciekawe płaszcze z łączonych materiałów, pulowery, czy też grube polary. Świetnym akcentem całej kolekcji były grube chocker'y z okrągłą, białą klamrą którą również można było zobaczyć na innych projektach na przykład na spodniach, myślałem że widziałem już wszystkie możliwe interpretację tego typu naszyjnika jednak ta mnie zaskoczyła i to bardzo pozytywnie.
Podsumowując jest to szalenie udana kolekcja duetu projektantek zza granicy, potrafią połączyć dawne komunistyczne tendencję z nowymi które aktualnie zdobywają szczyty popularności, mam nadzieję że wam również się podoba ta kolekcja i będziecie pamiętać o marce Flow thee Label.

STRONA
Facebook



























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sandra Kpodonou '18

     Dzisiaj przychodzę do was z kolekcją jednej z najbardziej cenionych przeze mnie polskiej projektantki, oczywiście chodzi mi o Sandrę Kpodonou, o której wszystkich kolekcjach możecie przeczytać na moim blogu, co prawda pierwszy post o kolekcji tej marki jest dość wątłej jakości,ale był pisany prawie dwa lata temu i dopiero zaczynałem pisanie o modzie.      Ale przejdźmy do kolekcji przeznaczonej na rok 2018 zatytułowanej "porno", podobną inspiracją ostatnio posłużyło się HBA, gdzie na koszulkach widniało logo jednej z najpopularniejszych stron z pornografią i cała stylizacja modeli kojarzyła się z takimi klimatami, jednak Sandra Kpodonou nie podchodzi tak dosłownie do tytułu swojej kolekcji, jak powiedziała w wywiadzie dla i-D " Dla mnie jest ono (porno) alternatywne do słowa "życie", które czasem może być rozkoszą, a czasem porażką. W moim zamyśle, pod tym hasłem może kryć się wszystko". A więc jak powiedziała projektantka tak zrobiła i w kolekcji...

Melancholia x Hajman

   Każdy kto śledzi mojego bloga, wiedział że kiedyś to się musi stać i że wrócę to Melancholii, czyli naszej polskiej marki jubilerskiej, którą uwielbiam, za łączenie starej filozofii z nowoczesnym wzornictwem i okraszenie tego szlachetnymi kruszcami. Sygnety tworzone przez Darię Malicką i Macieje Wodniaka ( założyciele marki) są nadal na mojej liście top of the top polskiego przemysłu jubilerskiego. Lecz dzisiaj nie będę ponownie skupiał się na moim absolutnym zafascynowaniu tą marką, a jej współpracą z młodym, mega zdolnym fotografem Hajmanem. Zarówno Hajman jak i Melancholia mają swoje wyrobione niepowtarzalne style i można by pomyśleć że nie są one na tyle spójne żeby razem zagrały, a jednak.    Mateusz Hajman tworzy zdjęcia które napawają nas tęsknotą do czasów młodości, jego prace wręcz zioną latami dziewięćdziesiątymi. Jego zdjęcia często są rozmazane, jak zza mgły, wykorzystuje on polaroidy które tworzą taki magiczny, melancholijny klimat, sprzeciwia on ...

Jak to jest z tymi futrami?

Futro kojarzy się mi z przedmiotem ekskluzywnym, który nie jest w zasięgu ręki i portfela przeciętnego człowieka. Futro kojarzy się także z wiecznymi sporami o to czy moralne jest noszenie naturalnych futer czy nie. Oczywiście futro kojarzy się też z takimi osobowościami jak Anna Wintour, Karl Lagerfeld albo Diane Pernet. W tym poście postaram się trochę rozjaśnić sprawę futer.